Odnoszę wrażenie, że ludzkie życie nie dzieli się na etapy dzieciństwo, okres dojrzałości itd... To raczej okresy pomiędzy kolejnymi wydarzeniami, które dzielą to życie na części "przed" i "po". Nie są to byle tam wydarzenia, ale te bardzo znaczące, które sprawiają, że nie można już bezpośrednio łączyć ze sobą czasów przed i po, bo zostały one na stałe rozdzielone i za bardzo różnią się stanem rzeczy, aby je połączyć na nowo. Można tu wyróżnić pozytywne chwile tego typu - ślub, pierwsza praca, pójście na studia... Jednak w moim przypadku mowa tu tylko i wyłącznie o wydarzeniach przykrych, które trwale odcisnęły bądź dopiero odcisną się na moim życiu. Jeden z nich miał miejsce dobrych kilka lat temu, kolejny niespełna dwa tygodnie temu. I to dość zabawne, że oba te wydarzenia są wynikiem klasycznego zaniedbania i oba ściśle wiążą się z pojazdami mechanicznymi. I paradoksalnie, w każdym z nich byłam po innej stronie barykady, czy raczej powinnam użyć wyrażenia po innej stronie maski.